Mały Jubileusz
Pięć lat to dobry czas na podsumowania. Tyle bowiem upłynęło od chwili, gdy
dzięki osobistemu zaangażowaniu garstki osób znających, mniej lub bardziej,
Jacka Zglinickiego, narodził się pomysł powołania do życia stowarzyszenia i
organizacji turnieju jego imienia. Początki, jak to zwykle bywa, były skromne.
Zawody rozgrywane na jednej hali, skromna liczba uczestników, niedoświadczeni
organizatorzy zmagający się z trudną i całkiem nową materią. Nic dziwnego, że
nie brakowało mniejszych lub większych potknięć.
Jednak od samego początku przyświecał nam jeden cel: aby uczestnicy Memoriału
wyjeżdżali ze stolicy z bagażem pozytywnych doświadczeń, zarówno sportowych jak
i osobistych. Aby uczestnictwo w turnieju nie było dla nich przykrym
obowiązkiem, lecz dorocznym świętem, zabawą i okazją do realizacji sportowych
ambicji. Jesteśmy bowiem przekonani, że piłka ręczna to nie tylko sportowa
dyscyplina jakich wiele, lecz przede wszystkim pasja, hobby, a niekiedy sposób
na życie. Niektórzy powiedzą, że to wyjątkowo brutalna dyscyplina. I będą mieli
trochę racji. Jak mawiał Jacek Zglinicki, "piłka ręczna to sport walki" -
bezpardonowej, zaciętej, często na pograniczu przepisów, do ostatniego gwizdka.
Kto na boisku nie walczy - z przeciwnikiem, słabością, samym sobą - ten w piłce
ręcznej nie ma czego szukać. Ale jest też inna, często niedoceniana strona tego
sportu.
Wspólne przeżywanie bolesnych porażek i świętowanie wielkich sukcesów buduje
niezwykle silne więzi, jakich próżno szukać poza sportowym boiskiem. Więzi,
które trwają nawet wtedy, gdy sportowa przygoda dobiega końca. Ale powróćmy do
naszego małego jubileuszu. W ostatnim pięcioleciu gościliśmy w Warszawie zespoły
niemal z całej Polski: z Mazowsza, Opolszczyzny, Pomorza, Śląska, Podlasia,
Warmii. Są drużyny, jak Wisła Płock, Azoty Puławy czy Agrykola Warszawa
(zwycięzca pierwszej edycji), które uczestniczyły we wszystkich edycjach
turnieju, są też takie, jak np. Chrobry Głogów czy Piaski Legionowo, które wezmą
w nim udział po raz pierwszy. Nie zdarzyło się jednak do tej pory, by któryś
zespół dwukrotnie wygrywał Memoriał Jacka Zglinickiego. Szansę na drugie
zwycięstwo z rzędu będą mieli w tym roku wiślacy i zawodnicy warszawskiej
Agrykoli . Czy ją wykorzystają?
W pierwszej edycji Memoriału uczestniczyło 6 zespołów, w obecnej 10, co
należy uznać za sukces, zwłaszcza, że wiele drużyn zmuszonych było zrezygnować z
przyjazdu do Warszawy w związku z odbywającym się w tym samym czasie turniejem
Nadziei Olimpijskich. Po raz pierwszy też Memoriał nie odbędzie się na obiektach
klubu KS Warszawianka, z którym od początku swojej kariery zawodniczej i
trenerskiej związany był Jacek Zglinicki. W tym roku władze klubu wycofały z
braku środków zespół piłkarzy ręcznych z rozgrywek pierwszej ligi. Oznacza to
koniec piłki ręcznej na Merliniego. Kilkudziesięcioletni trud trenerów i
zawodników odchodzi w zapomnienie. Dla całego środowiska piłki ręcznej w
Warszawie upadek Warszawianki, z którą wielu nas związało swoją sportową
karierę, był wydarzeniem niezwykle bolesnym. Ale ponieważ nadzieja umiera
ostatnia, liczymy na to, że kiedyś uda się odbudować to, co lekką ręką zostało
przekreślone. Ze swojej strony dołożymy wszelkich starań, by tak właśnie się
stało, a nasz Memoriał, który trwale wpisał się w sportowy krajobraz stolicy,
stał się symbolem kontynuacji tradycji i odskocznią do światowych karier dla
wielu pokoleń zawodników.
Ze sportowym pozdrowieniem,
Prezes Stowarzyszenia im. Jacka Zglinickiego
Maciek Zglinicki